Wspólnota Tożsamość | Historia

Kiedy mówimy o początkach wspólnoty Przyjaciele Oblubieńca, często podajemy rok 2010 jako moment jej powstania. Właśnie wtedy wspólnota przyjęła oficjalnie imię, patrona, wizję i misję, a także weszła w obecne struktury. Warto jednak, abyśmy jako członkowie tego dzieła sięgnęli nieco wcześniej i poznali drogi, jakimi Bóg doprowadził nas do tego, jak wspólnota wygląda obecnie. A Bóg, który stwarza z miłości i pociąga jej więzami, w taki właśnie sposób prowadził konkretne osoby, wkładając w ich serca wielkie marzenia. To On pociąga serce człowieka do rzeczy wielkich, takich, które często przerastają nasze wyobrażenia, oczekiwania i niejednokrotnie wykraczają poza nasze rozumienie.

Zapraszamy Cię do poznania historii Bożego pragnienia, które zrealizowało się poprzez konkretnych ludzi i wydarzenia, z których Bóg ułożył piękną mozaikę, którą nazwał Przyjaciele Oblubieńca – obraz, który wciąż nie jest dokończony, bo rozbudowywany jest każdego dnia o kolejnych Przyjaciół Oblubieńca. Zapraszamy Cię do poznania historii miejsca Twojej formacji – historii, którą dzisiaj tworzysz Ty!

Historia Twojego życia rozpoczęła się z chwilą Twoich narodzin – urodziłeś się w określonym miejscu, czasie, okolicznościach. Ale Twoja historia rozpoczęła się dużo wcześniej – poprzez historię Twoich przodków. Podobnie, choć Twoja historia we wspólnocie Przyjaciele Oblubieńca rozpoczęła się wraz z pierwszym spotkaniem, to sama historia wspólnoty jest o wiele wcześniejsza. I ważne, aby znać swoją tożsamość i korzenie, te dobre i trudne momenty, burze, przez które wspólnota przechodziła i zapewne niejednokrotnie przejdzie. To właśnie ten fundament tożsamości jest tym, co będzie trzymało nas mocno i niezachwianie.

Przenieśmy się więc do samego początku…

Jesienią 2004 roku świecki ewangelizator Witek Wilk zaprosił parafian Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim do udziału w Seminarium Odnowy w Duchu Świętym (dzisiejsze Seminarium Odnowy Wiary – SOW). Wśród wielu osób, które usłyszały to zaproszenie, byli między innymi Urszula Cupriak oraz Aneta i Grzegorz Gałkiewiczowie. Początkiem historii wspólnoty jest więc historia trzech różnych rodzin, które Bóg pociągnął w bardzo różny sposób w jedno miejsce, by zapoczątkować dzieło, jakim są dziś Przyjaciele Oblubieńca:

– Po pierwsze, jest to historia Witka i Sylwii, którzy przyjechali do Ożarowa Mazowieckiego z konkretną misją i słowem, które Bóg do nich skierował. To sprawiło, że podjęli decyzję wyjścia ze swego domu w Bytomiu, ze swojej wspólnoty i miejsca, w którym żyli i kierowani przez to słowo przyjechali do Ożarowa Mazowieckiego, gdzie mieszkali 2 lata. Witek pracował w szkole jako nauczyciel, prowadził wspólnotę, ewangelizował. Sylwia zajmowała się domem i dziećmi, również prowadziła wspólnotę i ewangelizowała.

– Z drugiej strony, Bóg poruszył serce Urszuli Cupriak, która usłyszała świadectwo Witka podczas niedzielnej Mszy Świętej, co zrodziło w niej ogromne pragnienie: Jeśli Bóg jest taki, jak on Go opisuje, ja chcę poznać takiego Boga. To pragnienie wzbudziło niecierpliwe zaciekawienie i oczekiwanie na rozpoczęcie Seminarium, czym Ula zarażała swoją rodzinę.

– W tym samym czasie w Grzegorzu wzrastało pragnienie bliskości Boga i znalezienia miejsca duchowego wzrostu dla całej rodziny. Grzesiek i Aneta, mieszkający wtedy poza Ożarowem, przyjechali na obiad do rodziców i trafili na Mszę Świętą, na której usłyszeli, że w kolejną niedzielę swoim świadectwem podzieli się Witek Wilk. Bóg wzbudził w Grzegorzu pragnienie bycia za tydzień na tej konkretnej Mszy. Po wysłuchaniu świadectwa, zapragnąłem poznać takiego Boga, o którym mówił Witek – wspomina Grzegorz. Postanowił wtedy o ich uczestnictwie w Seminarium Odnowy w Duchu Świętym. Bóg posłużył się pragnieniem Grześka i jego konkretną decyzją.

I tak, te bardzo różne małżeństwa, z różnych miejsc, z tak różnymi oczekiwaniami i na zupełnie innych etapach życia, przyszły na Seminarium Odnowy w Duchu Świętym. Po zakończeniu Seminarium, w lutym 2005 roku zawiązała się wspólnota modlitewno-ewangelizacyjna w Ożarowie Mazowieckim, której liderem był Witek Wilk, a pierwszym pasterzem został ks. Paweł Śliżewski SAC. Po doświadczeniu Bożej miłości, mocy Bożego Słowa i tych ludzkich relacji, nie widzieliśmy innej możliwości, jak tylko pozostać we wspólnocie i dalej poznawać Jezusa – mówią zgodnie Aneta i Grzegorz.

Pod koniec lutego 2005 roku członkowie wspólnoty wyjechali na Kurs Filip do Sierpca, który poprowadzili dla nich Witek Wilk ze Szkołą Nowej Ewangelizacji z Gliwic. Był to kurs, w którym uczestniczył także Jacek Cupriak, mąż Urszuli, i od tego momentu rozpoczęła się jego droga i zaangażowanie we wspólnotę.

Wspólnota wzrastała i rozwijała się. Poza codzienną formacją, zaczerpniętą z SNE z Gliwic, cotygodniowymi spotkaniami, zaproszona była także do uczestnictwa, a potem posługi na kursach ewangelizacyjnych w Szkole Nowej Ewangelizacji. Formacja od samego początku biegła dwutorowo, a udział w kursach wiązał się z wyjazdami do odległych miast, często w bardzo surowych i trudnych warunkach, ale nasze pragnienie poznawania Boga i ewangelizacji było większe niż wszelkie niedogodności. Po prostu pakowaliśmy całe rodziny i jechaliśmy – wspominają Ula i Aneta.

Pierwsza wspólnota liczyła ok. 25 osób. Był to czas bardzo intensywnej formacji, nauki słuchania głosu Boga, rozpoznawania Jego działania. Mieliśmy to szczęście, że blisko byli Witek i Sylwia, od których uczyliśmy się życia z Bogiem w codzienności. Ja prawie codziennie biegłam do Sylwii, dzieląc się tym, co Bóg mi uczynił albo pytając ją o różne rzeczy związane z wiarą. Ona dla mnie była w tamtym czasie taką „matką w wierze” – mówi Urszula. Nasze relacje nie ograniczały się tylko do dwugodzinnych spotkań raz w tygodniu, ale często zostawaliśmy jeszcze po spotkaniach i rozmawialiśmy. Spotykaliśmy się też prywatnie, na wspólne świętowanie urodzin naszych dzieci czy spotkania przy różnych innych okolicznościach, w czasie których cali byliśmy nastawieni na słuchanie Boga, cali ukierunkowani na Niego. Między kawą a herbatą dzieliliśmy się wiarą, modliliśmy się wspólnie, słuchaliśmy, co Bóg chce nam powiedzieć, modliliśmy się za siebie nawzajem. Całe nasze życie było ukierunkowane na Boga. Byliśmy w tym całymi rodzinami – dopowiada Aneta.

To był czas bardzo intensywnego wzrostu „pod skrzydłami” Witka i Sylwii Wilków. Witek podzielił się słowem, z którym Bóg ich zaprosił do Ożarowa Mazowieckiego – zapowiedź, że mają położyć tu zaczyn, a z tego zaczynu będzie pewne pączkowanie – powstaną następne wspólnoty. W tamtym okresie ja nie przyjmowałam tego jako słowa skierowanego do nas, bo Bóg wypowiedział to do Witka i Sylwii – dzieli się Ula – do momentu, gdy po kilku latach zobaczyłam, że to się dzieje. To proroctwo, którym oni się wtedy z nami podzielili, wypełnia się w moim życiu i w życiu wspólnoty, do której Bóg mnie zaprosił i w której rozpoczął naszą formację.

Na przełomie 2005/2006 roku wspólnota poprowadziła Seminarium Odnowy w Duchu Świętym przy Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim, na które przychodzili także klerycy z Wyższego Seminarium Duchownego księży Pallotynów w Ołtarzewie. Wśród nich byli między innymi – wtedy jeszcze klerycy – Krzysztof Kralka i Łukasz Żaba oraz wielu innych.

Ksiądz Krzysztof Kralka SAC wspomina, jak Bóg prowadził go jeszcze przed pojawieniem się na Seminarium Odnowy w Duchu Świętym:

To, co pierwsze i fundamentalne dla mnie, dokonało się w Kielcach w pobernardyńskim klasztorze na Karczówce, prowadzonym przez Pallotynów. Jako klerycy drugiego roku seminarium przeżywaliśmy tam rekolekcje oazowe pierwszego stopnia, które miały nauczyć nas posługiwać w Ruchu Światło-Życie. W czasie jednego ze spacerów Bóg bardzo mocno przemówił do mojego serca, zapraszając mnie, bym dołączył do ruchu charyzmatycznego. W moim sercu był sprzeciw, ponieważ nie miałem najlepszego zdania na temat ludzi, którzy byli członkami Odnowy w Duchu Świętym. Jednak było to bardzo mocne i spowodowało, że w naszym Seminarium Duchownym powołaliśmy do istnienia wspólnotę Nazaret, która gromadziła kleryków chcących rozwijać się w tej duchowości. Zaczęliśmy się razem modlić, spotykać, dzielić Słowem Bożym, a Bóg czynił w naszym życiu bardzo piękne rzeczy. To właśnie powstanie wspólnoty Nazaret zaowocowało poznaniem wspólnoty z Ożarowa Mazowieckiego. Pewnego dnia dowiedzieliśmy się, że Witek Wilk prowadzi w Ożarowie Seminarium Odnowy w Duchu Świętym. Bardzo chcieliśmy w nim uczestniczyć, by móc się rozwijać. Początkowo przełożeni nie pozwolili nam na udział w tych spotkaniach, ale w końcu przystali na nasze prośby. Po raz pierwszy pojawiłem się wraz z kilkoma współbraćmi na spotkaniu dotyczącym zbawienia w Jezusie Chrystusie. Bóg bardzo mocno wkładał w moje serce pragnienie Jego bliskości i doświadczenia Ducha Świętego. W tamtym czasie moje życie bardzo się zmieniło. Zmieniła się moja modlitwa, moja pasja do Słowa Bożego oraz pojawiło się pragnienie uwielbienia. To były owoce trwania we wspólnocie Nazaret oraz przeżycia Seminarium Odnowy w Duchu Świętym.

Był to też czas, kiedy Seminarium przeżywali Paulina i Jacek Osińscy.

Zdecydowałam się na przeżycie Seminarium, bo to była odpowiedź na moje poszukiwania. Od dzieciństwa towarzyszyła mi ciekawość tego, jak żyją te małe wspólnoty. W Kościele, w mojej rodzinnej parafii często widywałam osoby posługujące ze wspólnot, ich radość i otwartość zwracały moją uwagę – wspomina Paulina. – Wraz z rozpoczęciem Seminarium zaczęła się moja osobista droga. Razem z mężem słuchaliśmy głoszonego Słowa. Witek i Sylwia oraz pozostałe osoby będące już wtedy we wspólnocie były dla mnie świadectwem, że można cieszyć się wiarą i dzielić się nią.

Po półtora roku od powstania wspólnoty (w 2006 roku), Bóg zaprosił Witka i Sylwię do dalszej posługi – aby przenieśli się z Ożarowa Mazowieckiego do Otwocka, gdzie zakładali kolejne wspólnoty. Aneta wspomina:

Pamiętam, że wiosną zdarzało się, że Witek i Sylwia nie mogli być na spotkaniach ze względu na różne obowiązki. Do tamtego momentu całe spotkania były prowadzone przez nich. Jednego wieczoru gdy przyszliśmy, a ich nie było, zaczęły padać zdania, że skoro Witka nie ma, to rozchodzimy się. I pamiętam wtedy, jak Bóg wlał w moje serce taką odwagę i troskę o wspólnotę, o to spotkanie. Powiedziałam: „dlaczego mamy się rozchodzić? No przecież Witek wielokrotnie sam cytował nam słowa Jezusa, że gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Moje Imię, tam jestem pośród nich”. Pamiętam to spotkanie – 2 osoby poszły, ale 6 zostało. Była nas garstka, ale mieliśmy ogromne pragnienie – przyjścia do Jezusa.

Sylwia i Witek wyjechali, ale zaczyn, który zostawili w Ożarowie, nadal pracował – wspólnota żyła, trwała. Pragnienie, które Bóg w niej złożył, rozwijało się.

Liderem ożarowskiej wspólnoty modlitewno-ewangelizacyjnej została w lipcu 2006 roku Aneta Gałkiewicz.

Ten moment wyboru Anety na lidera, patrząc z dzisiejszej perspektywy, gdy funkcjonujemy jako wspólnota w nieco innej – już jakoś zorganizowanej – przestrzeni, wydaje mi się istotny – mówi Urszula. – Wtedy byliśmy naprawdę u początku, wiele rzeczy było dla nas zupełnie nowych, nie było we wspólnocie hierarchii, nie było struktur i wtedy kroczenie za głosem Boga i słuchanie Ducha Świętego to było coś, co było dla nas wszystkich absolutnie nowe. To był czas, gdy te małe wspólnoty dopiero się tworzyły, to nie było dla nas tak powszechne. Wówczas Witek zaproponował ciągnięcie losów – w myśl ewangelicznego wyboru Macieja. I los padł na Anetę.

Ja wtedy modliłam się – tylko nie ja! Tylko nie ja! Ula się do tego lepiej nadaje – śmieje się Aneta.

A ja wiedziałam, że to nie ja. I Duch Boży wybrał… – dodaje Ula – To był czas naszego bardzo mocnego kroczenia za głosem Pana. Uczyliśmy się w tym poruszać. Przez pierwsze półtora roku z każdym duchowym wydarzeniem biegliśmy do Sylwii i Witka. To był czas bardzo intensywnej nauki. Jakbyśmy byli dziećmi we mgle, które idą tylko za głosem mamy i taty. Dzisiaj wiem, że tak wygląda ta duchowa przestrzeń chodzenia za głosem Boga.

Wraz z odejściem Witka zaczęli też odchodzić ludzie. Był to dla wspólnoty pierwszy czas próby. Zostało kilkanaście osób. Zabrakło muzycznych, wszystko po ludzku wyglądało mizernie… Ale pragnienie zbierania się i trwania przy Jezusie było większe i ta garstka – kilkanaście osób, które pozostały – nadal tworzyło wspólnotę. Bóg pobudził serce Andrzeja do nauki gry na gitarze, a śpiew i modlitwę początkowo prowadziły na zmianę Aneta i Ula.

Aneta była liderem, ale odpowiedzialność za wspólnotę wzięły trzy małżeństwa:

– Aneta i Grzegorz Gałkiewiczowie,

– Urszula i Jacek Cupriakowie,

– Paulina i Jacek Osińscy.

Był to okres, w którym wspólnota trwała na modlitwie, ale też intensywny czas prywatnych spotkań, słuchania Słowa, modlitwy, patrzenia w Bożym kierunku – rozeznawania, czego On pragnie, do czego zaprasza. Czas trwania i nasłuchiwania.

Wtedy, jak wspomina dziś ks. Krzysztof Kralka, po zakończeniu trzeciego roku Wyższego Seminarium Duchownego, poprosił swoich przełożonych, aby wysłali go w ramach praktyk wakacyjnych na kurs pomagający w prowadzeniu wspólnoty charyzmatycznej, której był liderem.

Byłem przekonany, że pojadę na kurs Mojżesz prowadzony przez Szkołę Ewangelizacji, jednak ku mojemu zaskoczeniu znalazłem się w Kielcach na kursie Paweł, prowadzonym przez Koinonię św. Pawła. Ten kurs należy do najważniejszych, przełomowych wydarzeń w moim życiu. Wtedy Bóg złożył w moje serce pragnienie założenia Szkoły Ewangelizacji. Bardzo głęboko czułem Boże prowadzenie w tym kierunku. Bóg postawił na mojej drodze Annę Marię Kolberg, która była wtedy dyrektorem Szkoły Ewangelizacji w Ciechocinku i to ona stała się moją formatorką w dziele Szkół Ewangelizacji. Jej pasja i serce do głoszenia Ewangelii bardzo mocno ukierunkowały moją formację. W tamtym czasie Bóg pokazywał mi, jak bardzo ważne jest głoszenie kerygmatu i jak bardzo potrzeba formować świeckich, by stawali się ewangelizatorami i formatorami ewangelizatorów. Szkoła Ewangelizacji, z którą się związałem, dała mi konkretne narzędzia do tego, by formować ludzi.

Tymczasem wspólnota ożarowska wzrastała, wspierana przez Witka i Sylwię Wilków. Współpracując z nimi w różnych dziełach ewangelizacyjnych, członkowie wspólnoty nadal formowali się, korzystając z materiałów pisanych przez ks. Artura Sepioło – dyrektora SNE Gliwice i Michała Świderskiego, oraz poprzez uczestnictwo i posługę w kursach ewangelizacyjnych.

I właśnie w tym czasie Bóg bardzo mocno zadziałał przez słowo ówczesnego pasterza wspólnoty, ks. Pawła Szczupaka SAC, który podczas rozmowy z odpowiedzialnymi powiedział, że wspólnota ewangelizacyjna to zbyt ogólne pojęcie. Trzeba to bardziej ukierunkować. Wspólnota ewangelizacyjna to zbyt szerokie określenie, może znaczyć wszystko. Wy musicie się bardziej dookreślić, ukierunkować, mieć jakąś swoją nazwę, misję, wizję. To musi być bardziej skonkretyzowane – wspomina słowa ks. Pawła Ula. – To spotkanie było konkretnym sygnałem, że nie możemy być bez nazwy, ale powinniśmy mieć jakieś imię. Zaczęliśmy się zastanawiać 28 czerwca 2007 roku. Był to rok św. Pawła, my mieliśmy pasterza – i wcześniejszego i obecnego, o imieniu Paweł – może powinniśmy być wspólnotą św. Pawła? Chodziliśmy z takimi myślami, cały czas słuchaliśmy, do czego Bóg nas zaprasza – wspomina Aneta – Oczywiście wspólnota nadal funkcjonowała – spotykaliśmy się, ludzie przychodzili, inni odchodzili. My cały czas staraliśmy się trwać, poznawać Boga, iść za Jego głosem. Ale nie znaliśmy wtedy funkcjonowania Kościoła jako pewnych struktur – my po prostu gromadziliśmy się przy Jezusie i chcieliśmy Go poznawać.

To był czas, w którym bardzo doświadczaliśmy prowadzenia Ducha Świętego. Jako wspólnota podejmowaliśmy różne inicjatywy w naszej parafii, prowadziliśmy spotkania dla młodzieży przygotowującej się do bierzmowania, wraz z innymi parafialnymi wspólnotami szykowaliśmy ołtarze na Boże Ciało, drogę krzyżową, grób Pański na Wielkanoc, organizowaliśmy festyny parafialne dla rodzin, a nawet z błogosławieństwem naszego proboszcza ewangelizowaliśmy na ulicach naszej parafii, to był bardzo twórczy czas we wspólnocie. Chcieliśmy służyć naszej parafii i Kościołowi i dzielić się osobistym spotkaniem Chrystusa – wspomina Paulina.

W tym czasie (w 2007 roku) na spotkania zaczęli dołączać, w miarę możliwości, pallotyńscy klerycy, a wśród nich kl. Łukasz Żaba i kl. Krzysztof Kralka. To była piękna wymiana doświadczeń, czerpaliśmy od siebie nawzajem. Wspólne rozmowy, pragnienie Boga, wspólnota czerpała z ich znajomości Kościoła. Już wtedy klerycy w rozmowach mocno podkreślali potrzebę kierownictwa duchowego oraz posłuszeństwa w Kościele.

Aneta wspomina:

Dla nas obecność księdza, diakonów, kleryków na spotkaniach była bardzo ważna ze względu na autorytet Kościoła. Szczególnie ważna była dla ludzi, którzy w tamtym czasie przychodzili „z ulicy”, prosząc o modlitwę wstawienniczą. Wieść o działaniu Boga we wspólnocie rozchodziła się i przychodzili na spotkania ludzie z różnymi chorobami, trudnościami, często z połamanym życiem. Bóg dokonywał wspaniałych rzeczy, a my mogliśmy być tego świadkami. Obecność kleryków była bardzo ważna dla tych ludzi, a z drugiej strony to doświadczenie wspólnoty, słuchania głosu Pana, modlitwy charyzmatycznej było ubogacające dla nich. To był czas, gdy czerpaliśmy od siebie nawzajem, wspólnie się mobilizowaliśmy i uczyliśmy się słuchania głosu Boga.

A przez cały ten czas pracowały w nas słowa ks. Pawła – musicie mieć jako wspólnota imię. I pod koniec 2007 roku Bóg dał nam Słowo. – Słowo, które dla mnie jako lidera było początkiem zapowiedzi, że to imię to jest pragnienie samego Boga dla nas – dzieli się Aneta. A było to Słowo z Księgi Sofoniasza:

„W owym czasie was przywiodę,

a będzie to w czasie, gdy was zgromadzę;

albowiem dam wam imię i chwałę

u wszystkich narodów ziemi,

gdy odmienię wasz los

na waszych oczach – mówi Pan.”

So 3,20

To Słowo, nam jako odpowiedzialnym, dało wtedy nadzieję – kontynuuje Aneta – odczucie wyczekiwania na odczytanie pragnienia Boga, że On chce dać nam imię, chce, abyśmy mieli tożsamość. Bóg nie chce, abyśmy byli bezimienni, ale chce nas określić. Dać nam imię, z którego będzie wynikał rodzaj służby w Kościele. I pamiętam, że od tamtej chwili dla nas – jako odpowiedzialnych, wszystkie wtorkowe spotkania, na które przychodziliśmy, były takim wyczekiwaniem – że może dzisiaj Bóg przemówi. Oczywiście, przyjęcie Bożej Obietnicy nie oznacza, że biernie czekano na jej wypełnienie. Wspólnota działała jak zawsze – wciąż formowała się, uczestniczyła w kursach, a prywatnie pracowaliśmy, dbaliśmy o swoje rodziny… Ale w sercach wciąż było to oczekiwanie.

Był to czas, gdy na spotkania wspólnoty przychodziło wiele osób. Bóg troszczył się o każde spotkanie – przysyłał odpowiednich ludzi na odpowiedni czas, kapłanów (gdy np. pasterz wspólnoty nie mógł być obecny), Pan troszczył się o sprawy materialne i duchowe.

To te 6 osób (Gałkiewiczowie, Cupriakowie i Osińscy), oprócz spotkań wspólnoty, w każdym tygodniu spotykali się w domach, ze swoimi dziećmi i stawali do modlitwy, pytając Boga, jak ma wyglądać kolejne spotkanie wspólnoty oraz do jakich dzieł ewangelizacyjnych Bóg zaprasza wspólnotę.

To Witek podzielił się z nami w ogóle tą wiarą, że Bóg chce się komunikować z człowiekiem poprzez Słowo. I pamiętam, że to był taki czas we wspólnocie, gdzie mnóstwo Słowa było wypowiadane, dzieliliśmy się Nim – wspomina Paulina. – To był czas, kiedy Bóg naprawdę dotykał naszych serc, przemieniał nas, uwalniał na tych spotkaniach wspólnoty, uzdrawiał. Jako odpowiedzialni spotykaliśmy się po domach i towarzyszyło nam to ogromne pragnienie, że chcemy słuchać Boga i zadziwienie, że to jest w ogóle możliwe, że On chce do nas mówić. I czasem Bóg odpowiadał od razu, ale czasem nie było tych odpowiedzi, a potem wszystko składało się w jedną całość.

Aneta dodaje:

Gdy spotykaliśmy się na urodzinach i imieninach naszych dzieci, które już przywykły do tego, że modlimy się nie tylko nad nimi i za nie, ale że nawet przy okazji urodzin, Bóg mówi też w sprawach wspólnoty. Dzieci wiedziały, że teraz rodzice będą się modlić, więc my biegniemy się bawić, a na koniec rodzice zawołają je na modlitwę końcową.

To był niesamowity czas, gdy nasze dzieci bawiły się ze sobą, gdzieś zasypiały, kiedy spotkania się przedłużały – gdzieś na łóżkach czy w fotelach, Grzegorz co chwila kogoś kołysał na rękach. My potem zawijaliśmy te dzieci w koce i zabieraliśmy do domu. Nikt nie stał z zegarkiem w ręku, że wybiła 20.30, więc kończymy spotkanie. Siedzieliśmy do północy i roztrząsaliśmy Słowo, wszystko notowaliśmy skrupulatnie, bo uczyliśmy się – mówi Ula.

Kroczenie w Duchu Świętym przenikało wszystko. Ono nie było zarezerwowane tylko na czas spotkania wspólnoty czy modlitwy. Oczywiście, na tych spotkaniach formalnych też tak funkcjonowaliśmy – pytaliśmy, a Bóg odpowiadał. Ciągle nasłuchiwaliśmy. Gdy dziś przeglądam zeszyt z zapiskami z tamtych lat – mówi ze wzruszeniem Aneta – to dosłownie zadawaliśmy pytanie – i otrzymywaliśmy odpowiedź Boga, i znowu stawaliśmy z zapytaniem: Boże, czyli to jest ta droga? To ma tak wyglądać? I Jego odpowiedź – czy to przez cytat z Pisma Świętego, czy przez natchnienia osób modlących się. To było nasze uczenie się chodzenia za Jego Słowem, za Jego wolą.

Tak wspólnota wzrastała, a odpowiedzialni wyczekiwali wypełnienia obietnicy Boga o nadaniu imieniu.

W maju 2009 roku ks. Łukasz Żaba SAC i ks. Krzysztof Kralka SAC przyjęli święcenia kapłańskie i wyjechali, zgodnie z otrzymanymi dekretami – ks. Łukasz do posługi w Parafii Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Kutnie, a ks. Krzysztof do posługi w Parafii Wieczerzy Pańskiej w Lublinie.

Pomimo dzielącej odległości, był to nadal czas współpracy z oboma kapłanami. Wspólnota z Ożarowa jeździła do Kutna prowadzić uwielbienie i modlitwę wstawienniczą oraz modlitwę o uzdrowienie, a pojedyncze osoby wspierały rekolekcje ewangelizacyjne prowadzone przez ks. Krzysztofa, głosząc świadectwa w Lublinie, a potem w Białymstoku.

Jak wspomina ks. Krzysztof:

Cały czas utrzymywałem relacje ze Wspólnotą Charyzmatyczną z Ożarowa Mazowieckiego, która poszukiwała swojej tożsamości i która również była związana ze Szkołą Ewangelizacji. Zarówno oni, jak i ja chcieliśmy posługiwać kursami ewangelizacyjnymi i mieliśmy nadzieję, że będziemy to mogli robić razem. Po święceniach bardzo chciałem trafić do Ożarowa Mazowieckiego, by razem z istniejącą tam wspólnotą tworzyć Szkołę Ewangelizacji. Stało się jednak inaczej i moje kapłaństwo zostało związane z Lublinem. W Lublinie zostałem odpowiedzialny za wspólnotę Odnowy w Duchu Świętym Effatha. W tej wspólnocie i dzięki osobom ją tworzącym, Bóg uczył mnie wielu rzeczy, a przede wszystkim posługi charyzmatycznej. W pierwszym roku mojego kapłaństwa, dokładnie w lutym zorganizowałem pierwszy kurs Filip, który poprowadziłem z Haliną Dudą ze wspólnoty Effatha i Marcinem Przywarą. Ten kurs odbył się w domu rekolekcyjnym w Czarnej.

Ksiądz Łukasz Żaba SAC w drugim roku posługi kapłańskiej zaprosił wspólnotę z Ożarowa Mazowieckiego do poprowadzenia Seminarium Odnowy Wiary w Kutnie.

– Jeszcze przed święceniami kapłańskimi, gdy spotykaliśmy się po domach z odpowiedzialnymi za wspólnotę w Ożarowie Mazowieckim, Bóg wkładał w moje serce pragnienie, aby to dzieło przenieść tam, gdzie będę posługiwał w przyszłości jako kapłan – wspomina ks. Łukasz. – Już wtedy wiedziałem, że gdziekolwiek będę na parafii, jeśli to tylko będzie możliwe, chcę zakładać takie wspólnoty. Dlatego, gdy tylko nadarzyła się taka możliwość, w 2010 roku poprowadziliśmy Seminarium Odnowy Wiary w Kutnie.

Po zakończeniu Seminarium, powstała wspólnota ewangelizacyjno-modlitewna, która czerpała formację z SNE Gliwice na wzór formacji, którą przeszła wspólnota z Ożarowa, a jej pasterzem został ks. Łukasz Żaba SAC.

Wracając do historii samej wspólnoty w Ożarowie Mazowieckim, w październiku 2009 roku jej pasterzem został ks. Michał Borowski SAC, który z kolei motywował wspólnotę do rozwoju posługi charyzmatycznej. Każdy kolejny kapłan dawał inny kierunek i jakieś nowe światło, tak że od 2009 roku wspólnota nie określała się już jako modlitewno-ewangelizacyjna, ale jako wspólnota charyzmatyczna.

W październiku 2009 roku, na spotkaniu 3 odpowiedzialnych za wspólnotę małżeństw wraz z ks. Michałem, Bóg dał zapowiedź, że w sposób szczególny tej zimy chce z nami być, a było to przez Słowo z Listu do Tytusa z rozdziału 3 – szczególnie werset 13: „postanowiłem bowiem tam spędzić zimę”.

Był to czas, w którym planowaliśmy wspólny wyjazd w kilka małżeństw z Ożarowa z Sylwią i Witkiem, ale też wiedzieliśmy, że Bóg zaprasza nas, by przeżyć nasze wspólnotowe rekolekcje, więc ten wyjazd przekształcił się w wyjazd rekolekcyjny. To miały być nasze pierwsze rekolekcje, za które od początku do końca chcieliśmy być odpowiedzialni. My mieliśmy je przygotować, a nie pojechać na gotowe. Czekaliśmy na nie bardzo i przygotowywaliśmy się – wspomina Aneta.

Jednak Bóg w tym czasie zaprosił nas do trudnego kroku wiary – dodaje Ula – bo przekonywał nas mocno do tego, że na ten wyjazd rekolekcyjny mamy jechać całą wspólnotą, ale bez Sylwii i Witka. Że mamy jechać sami, bo Bóg chce mówić do wspólnoty bezpośrednio i by nikt i nic nie odwracało naszej uwagi od Niego. Że potrzebujemy być sami, żeby Bóg mówił do naszej wspólnoty – tej ożarowskiej wspólnoty.

To było bardzo trudne, ale trzymaliśmy się tego Słowa z So 3,20 wraz z zapowiedzią, że Bóg chce do nas bardzo mocno mówić tej zimy i wierzyliśmy, że tam wydarzy się coś ważnego, że Bóg odpowie na to nasze oczekiwanie imienia – dodaje Aneta. – Sylwii i Witkowi trudno było przyjąć naszą decyzję, że na rekolekcje jedziemy bez nich. Tak jak rodzice kochali nas i czuli się z nami związani. Dla nas jako wspólnoty był to jednak czas, w którym dla większego dobra podjęliśmy decyzję, by „odciąć pępowinę”. Nie było to łatwe – ryzykowaliśmy utratę ludzkich więzów, ale wierząc, że dzieje się to dla naszego duchowego rozwoju.

Nadeszły wyczekiwane rekolekcje, 26–28 lutego 2010 roku w Nałęczowie koło Lublina. I chociaż tematem rekolekcji nie było rozeznanie imienia dla wspólnoty, ale „Służba”, a celem było rozpalenie wszystkich do zaangażowania we wspólnocie i do służby, to, jak wspomina Aneta:

To wielkie pragnienie słuchania Boga nas pociągało. Oczekiwaliśmy tego, że Bóg będzie do nas mówił i wyczekiwaliśmy tej obietnicy, którą Bóg nam dał o tym imieniu. I pamiętam, jak pojechaliśmy wcześniej do tego domu rekolekcyjnego i jako odpowiedzialni też całą noc modliliśmy się – czy to teraz jest ten czas? Ale Bóg wewnętrznie nas do tego przygotowywał, że to ten moment. I towarzyszyło temu wiele napięć, które były w nas, odpowiedzialnych za wspólnotę. Po ludzku niekiedy się nie dogadywaliśmy, ale trwaliśmy. To poprzedzało przyjście Ducha Świętego. Ale mimo to, choć z trudem, stawaliśmy do modlitwy, pytaliśmy Boga, jak ma ten czas wyglądać, prosiliśmy Go o Słowo, prosiliśmy, aby Bóg nas prowadził, aby prowadził tych, którzy mają dojechać, naszego pasterza, prowadzącego rekolekcje. I wtedy, wierzę, że Bóg przyszedł z obrazem wykopalisk, w których znajdowała się przykurzona chińska armia terakotowa, częściowo odkopana, ale jeszcze częściowo przykurzona i przykryta piaskiem, w pełnym uzbrojeniu, gotowa, mająca wszystko. Dotykała mnie potęga tej armii, jej ogrom. Odczytałam, że oni są gotowi do głoszenia, do służby – bo przecież nasze rekolekcje miały być w kontekście służby, jakby gotowości.

Bóg dawał też obrazy zwierzęcych skór, człowieka ubranego w skórę. I pytaliśmy Boga, czy może mamy przyjąć imię Jana Chrzciciela? – dopowiada Ula. – Czuliśmy, że jesteśmy blisko, ale że to jeszcze nie to – tak jakbyśmy poruszali się za mgłą.

W piątek zaczęły przyjeżdżać osoby ze wspólnoty. Rekolekcje głosił ks. Krzysztof Kralka SAC, a z nim do opieki nad dziećmi przyjechało kilka osób z Effathy.

Jeszcze przed rekolekcjami, w gronie odpowiedzialnych, dzieliliśmy się swoimi pragnieniami z ks. Łukaszem i ks. Krzysztofem, a oni dzielili się swoim doświadczeniem Boga, rozumieliśmy się i patrzyliśmy w tym samym kierunku, stąd decyzja, żeby ks. Krzysztof Kralka SAC poprowadził nam pierwsze rekolekcje – wspomina Paulina.

Rozpoczęły się rekolekcje na temat służby, a ks. Krzysztof za temat przewodni wybrał postać Eliezera – starotestamentalnego przyjaciela oblubieńca z 24 rozdziału Księgi Rodzaju.

Po pierwszym kursie Filip (wspomnianym wyżej), pojechałem do Nałęczowa do domu rekolekcyjnego, w którym miałem prowadzić rekolekcje dla Wspólnoty Charyzmatycznej z Ożarowa Mazowieckiego – pisze ks. Krzysztof. – Widzę dziś, z perspektywy czasu, jak Bóg niesamowicie łączył różne zdarzenia, które spowodowały powstanie wielkich dzieł. W czasie tych rekolekcji opowiadałem o przyjacielu oblubieńca, kim jest według Biblii. Odwoływałem się do przykładu Eliezera, którego Abraham wysłał, aby znalazł żonę dla jego syna Izaaka.

Pamiętam, że gdy usłyszałam tę historię sługi, który jest wybrany, obdarowany i idzie przyprowadzić oblubienicę do oblubieńca i gdy tam padła nazwa funkcji tego sługi, że to był „przyjaciel oblubieńca”, myślałam, że spadnę z ławki – mówi Ula. – Ja od razu zaczęłam rozglądać się, czy pozostali z naszej szóstki też tak mają, jak ja. Bóg od razu przekonał moje serce – to było jak olśnienie – że Przyjaciel Oblubieńca to imię dla nas, które Bóg chce nam nadać. I ta historia, że Jan Chrzciciel mówi o sobie, że jest Przyjacielem Oblubieńca, a przecież nam Bóg poprzedniej nocy, w czasie tej modlitwy, o której wspominała wcześniej Paulina, dawał obrazy skóry zwierzęcej, mężczyzny odzianego w brązowe szaty.

Ja natomiast – wspomina Aneta – w odróżnieniu od Uli, Pauliny i Jacków, osobiście, gdy tego słuchałam, cały czas nie dowierzałam – jakby miotana falami – czy to na pewno to imię, czy nie? I pytałam Boga – czy to na pewno tak? I gdy ks. Krzysztof mówił, widziałam, że tam było wszystko. My pytaliśmy o imię, a Bóg odsłaniał cały pakiet – imię, patrona i misję. Ja potrzebowałam się też upewnić, że to nie jest moje patrzenie przez osobistą relację ze św. Janem Chrzcicielem, który był mi bardzo bliski. Był takim moim osobistym patronem i towarzyszył mi już od lat. Też często zawierzałam mu sprawy dotyczące wspólnoty, moich trudności i słabości, jakie odkrywałam we wspólnocie. Wiedziałam, że muszę mieć potwierdzenie, czy to rozeznanie jest zgodne z pragnieniem Boga dla wspólnoty. Ale ta perspektywa jego służby, mówienia o Jezusie i przyprowadzania innych ludzi do Jezusa, w tym kontekście służby – to mnie poruszało i przekonywało. Przekonywała mnie także ta radość, jaka była we wspólnocie – więź i miłość zarówno w trakcie rekolekcji, jak i potem na spotkaniach wspólnotowych, były dobrym owocem tego czasu. Dla mnie to było potwierdzenie, że Jan Chrzciciel tu jest i chce się nami zająć. Widziałam w tym ogromne prowadzenie Boga.

Dla mnie – mówi Paulina – te rekolekcje były jak ogrom światła Bożego i jakby reflektor na to wszystko, co my nosiliśmy w sercu. To mi pokazało, że te nasze wielkie pragnienia, ta chęć szukania woli Bożej… że człowiek może niekiedy nie słuchać tych natchnień Boga, ale nie jest w stanie zatrzymać Bożego dzieła. Dla mnie to też było i jest doświadczenie Boga, który jest Stworzycielem, który daje nowe, daje życie i to ma konkretny cel – każde Jego działanie i każde Jego dzieło, które On tworzy. To było doświadczenie Jego Obecności, działania Ducha Świętego, które dopełniło tego wszystkiego co działo się wcześniej. A my wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, jak ma funkcjonować wspólnota, nie mieliśmy pojęcia w ogóle o tym, jak ma ona działać – dodaje ze śmiechem Paulina.

Ksiądz Krzysztof pisze:

Treści tych rekolekcji były bardzo ważne dla wspólnoty z Ożarowa i potwierdzały ich rozeznanie co do tożsamości oraz co do imienia. W nocy z soboty na niedzielę bardzo długo się modliliśmy, pytając Boga i rozeznając, co mamy czynić.

Słowo obietnicy dane nam w 2007 roku, że Bóg nada nam imię, odpowiedzialni nosili w swoich sercach przez 2,5 roku. Nie podzielili się tym ze wspólnotą nigdy wcześniej, aby mieć czystość rozeznania, aby nikogo nie ukierunkowywać. Słuchali, co Bóg mówił przez ludzi na spotkaniach wspólnoty, ale wspólnota nie wiedziała o tych zmaganiach i oczekiwaniu, w jakim trwali na wypełnienie tej obietnicy. Dla wszystkich byliśmy „wspólnotą charyzmatyczną”. Tak więc to, że grono odpowiedzialnych o tym wiedziało i rozpoznało w treściach głoszonych na rekolekcjach imię, patrona i misję, nie było jeszcze jednoznaczne z tym, że wspólnota to imię przyjmie.

Ja jeszcze po przyjeździe do domu z rekolekcji cały czas chodziłam z tymi pytaniami. Nie byłam do końca przekonana – przyznaje Aneta. – Ostateczne przekonanie przyszło z naszej wspólnoty odpowiedzialnych – z ich pewności i radości, że to jest to imię. Też patrząc na to słowo Boga z Księgi Sofoniasza i obietnicę, że to jest ta zima, że Bóg zgromadził nas – to wypełniło się w Nałęczowie. Także radość i entuzjazm, z jakim pozostali przyjęli informację o tym, że chcemy przyjąć nazwę Przyjaciele Oblubieńca oraz różne inne znaki, jakimi Bóg to potwierdzał, ostatecznie przekonały moje serce lidera-niedowiarka – wspomina Aneta.

13 kwietnia 2010 roku podczas uroczystej Mszy Świętej wspólnota przyjęła imię Przyjaciele Oblubieńca, Jana Chrzciciela jako patrona oraz misję i ikonę przyjaźni „Jezus z Przyjacielem”.

To była dla nas wielka radość, że Bóg odpowiedział na nasze oczekiwania, że ten trud, to wyczekiwanie – że nic nam się nie wydawało, ale że dobrze Go słyszeliśmy.

Po wspólnocie ożarowskiej, pierwszą wspólnotą, która przyjęła imię Przyjaciele Oblubieńca, była wspólnota w Kutnie, której pasterzem był wtedy ks. Łukasza Żaba SAC. Wspólnota wzrastała, a – ks. Łukasz był dla nas wtedy ogromnym wsparciem duchowym oraz w przestrzeni formacji – wspomina Ula.

W tym czasie ks. Krzysztof wciąż był pasterzem Effaty.

Ksiądz Krzysztof, który był wtedy w Lublinie, miał doświadczenie życia we wspólnocie Effatha i dzielił się z nami tym, jak wspólnota może funkcjonować. Myśmy to pomału zaczęli przekładać na tę naszą małą wspólnotę ożarowską, np. na ich wzór zaczęły u nas powstawać poszczególne diakonie, czerpaliśmy też z niektórych tematów formacyjnych itd. Poznawaliśmy Tego, do którego chcieliśmy przyprowadzać i w którym chcieliśmy rozkochiwać innych. I formacja, która się rozwijała, i pomysły na formację – ona cały czas miała na celu to, abyśmy coraz więcej i głębiej poznawali Jezusa, rozkochiwali się w Nim coraz bardziej i chcieli Go naśladować – wspomina Paulina.

Obaj kapłani, ks. Krzysztof i ks. Łukasz, mieli dużo większą znajomość Kościoła i funkcjonowania w Kościele. To były też początki poznawania się z Anetą Stanuch i Ewą Adamowicz, które były wtedy w Effacie i też miały doświadczenie funkcjonowania wspólnoty i pewnej struktury. I tak jak wspomniała Paulina, ks. Krzysiek tam czerpał, widział to w innej wspólnocie i przenosił to do nas, podpowiadając nam. To od niego uczyliśmy się, że pewne sprawy muszą być wpisane w struktury, musi być zachowany pewien porządek – potwierdza Ula.

I tak było do momentu, aż ks. Krzysztof przyszedł do nas z konkretnym pytaniem, czy wchodzimy w to dzieło dalej razem – czy łączymy siły. My, gdy Bóg przekonywał nas w czasie rekolekcji w lutym o tym, że daje nam imię, patrona i misję, nie mieliśmy wtedy jakiejś dalekosiężnej wizji tego, jak ta wspólnota ma funkcjonować, jak ma wyglądać struktura itd. To właśnie miał ks. Krzysztof po doświadczeniu wspólnoty Effata.

To była dla mnie trudna decyzja – wspomina Aneta – ja osobiście, jako lider, miałam świadomość, że szukając woli Bożej co do wyjazdu, odłączyliśmy się od swoich „duchowych rodziców”, że dopiero co Bóg nam dał imię jako wspólnota Przyjaciele Oblubieńca, otrzymujemy to imię od Boga, a teraz okazuje się, że ks. Krzysztof widzi więcej i szerzej, że to jest kierunek, który Bóg kładł mu na serce, że on ma kierunek dla tych wspólnot. I nie wiedziałam, czy na pewno Bóg tego chce. Stanęliśmy do rozeznania wraz z osobami, które zupełnie nie znały historii naszej wspólnoty. Potrzebowałam wtedy, aby ktoś, kto nie ma przywiązania emocjonalnego – ani do Sylwii i Witka, ani do ks. Krzysztofa, stanął do rozeznania tego zaproszenia. I Bóg potwierdził przez wszystkie zaproszone osoby, że mamy wejść w to dzieło, że to jest ta droga.

I tak w lipcu 2010 roku odpowiedzialni za wspólnotę Przyjaciele Oblubieńca, na modlitwie i po rozeznaniu, podjęli decyzję wejścia w strukturę, którą Bóg dał Anecie i Grzegorzowi Gałkiewiczom, Urszuli i Jackowi Cupriakom, Paulinie i Jackowi Osińskim oraz ks. Łukaszowi Żabie SAC i ks. Krzysztofowi Kralce SAC. Na modlitwie postanowiono, że zarówno istniejące wspólnoty: Przyjaciele Oblubieńca z Ożarowa Mazowieckiego i z Kutna, jak i wszystkie przyszłe wspólnoty, które powstaną po przeprowadzonych przez nas ewangelizacjach, będą jedną wspólnotą Przyjaciele Oblubieńca. Podczas tego spotkania zostały rozeznane i ustalone podstawowe założenia wspólnoty. Podjęto decyzję, że będziemy tworzyć jedną wspólnotę z:

– jednym Imieniem,

– jedną Regułą,

– jednym Zarządem.

Podstawowym założeniem będzie jedność we wszystkim.

Nazywam to spotkanie spotkaniem założycielskim, tak je dzisiaj rozumiem – pisze ks. Krzysztof. – Modliliśmy się i pytaliśmy Boga, co dalej ze wspólnotami, posługą i życiem. Bóg pokazał nam jedną wspólnotę Przyjaciół Oblubieńca, która będzie się składała z wielu wspólnot. Na tym spotkaniu zadecydowaliśmy, że zostanę odpowiedzialnym za Wspólnotę. Wspólnota w Ożarowie Mazowieckim dała początek wielu wspólnotom na Mazowszu. Ja po odejściu ze wspólnoty Effata i zajęciu się Szkołą Ewangelizacji zakładałem wraz z wieloma osobami wspólnoty na Lubelszczyźnie, w Białymstoku oraz w wielu miejscach w Polsce i za granicą.

To był moment formalnego wejścia w nowy etap dla wspólnoty Przyjaciele Oblubieńca, i rozpoczęcia ściślejszej, formalnej współpracy wspólnoty ożarowskiej z księżmi Łukaszem i Krzysztofem. Był to moment wejścia w nowe dzieło, w którym spotkały się dwa źródła:

– wspólnota w Ożarowie Mazowieckim, która otrzymała od Boga konkretne imię – Przyjaciele Oblubieńca, konkretną misję, charyzmat i patrona

– oraz wizja funkcjonowania, struktury i osadzenia w Kościele, którą Bóg wkładał w serce ks. Krzysztofa, m.in. poprzez doświadczenie zaczerpnięte i przeszczepione ze wspólnoty Effatha w Lublinie, doświadczenie Szkół Nowej Ewangelizacji oraz doświadczenie i znajomość funkcjonowania Kościoła.

To był też czas, gdy ten zaczyn, złożony przez Witka i Sylwię w Ożarowie Mazowieckim, który rósł całe te lata i już zaczął pączkować, został rzucony na inne miejsca. Od tej decyzji połączenia sił, rozpoczął się dynamiczny rozwój wspólnot, który nabrał ogromnego tempa.

Treści rekolekcji i słowo, które głosił ks. Krzysztof w lutym, było odpowiedzią Boga na pytania, które nosiliśmy. Było wypełnieniem obietnicy, na którą czekaliśmy, ale nie przypuszczaliśmy, że może być zapowiedzą nowego etapu w życiu naszej wspólnoty – wyznaje Paulina.

Nikt z nas nie spodziewał się, że to dzieło przerodzi się w coś tak potężnego. To przerosło nasze najśmielsze oczekiwania – przyznaje Ula – i dziś widzę, że to pączkowanie, z mojej perspektywy, miało szczególnie szybki przyrost w dwóch przełomowych momentach: rekolekcjach ewangelizacyjnych prowadzonych przez ks. Krzysztofa Kralkę SAC, na których my z Jackiem głosiliśmy obszerne świadectwo – w marcu 2010 roku w Lublinie, a 3 lata później w Białymstoku. To były dwa kolejne miejsca, z których ten zaczyn rozrastał się w potężny sposób, a na Seminarium Odnowy Wiary, które było prowadzone po tych rekolekcjach, przyszło ponad 400 osób.

Wszystko to, co się wtedy działo, wypływało z Bożych poruszeń, wizji, które Bóg wkładał w serce, a które wydawały się tak nieprawdopodobne, że wręcz niemożliwe do zrealizowania – pisze ks. Krzysztof – Bóg jednak dawał nam wielką gorliwość, wielki zapał do ewangelizacji i odwagę, która czasami przypominała zuchwałość.

Dziś, gdy wracam do tego Słowa z So 3,20:

„W owym czasie was przywiodę,

a będzie to w czasie, gdy was zgromadzę;

albowiem dam wam imię i chwałę u wszystkich narodów ziemi,

gdy odmienię wasz los na waszych oczach – mówi Pan”,

jest to dla mnie niesamowite, że Bóg miał zamysł tego pięknego dzieła. Posługuje się osobami kruchymi, ale posłuszeństwo Słowu, poddanie się Jemu, otwarcie na Niego, daje wielkie owoce. Gdybym na początku wiedziała, jak to wszystko ma wyglądać, jakie to rozmiary i struktury przybierze, na pewno bym się przestraszyła – przyznaje Aneta – i na tym polega wielka mądrość Boga, Ojca, który nie daje całej wiedzy od razu swojemu dziecku, ale odkrywa ją kawałek po kawałku.

Jestem dziś wdzięczna Bogu za Sylwię i Witka, za ich głoszenie i pokazanie mi żywego Boga. Moje tu i teraz przy Bogu jest wynikiem tego wszystkiego, co zaczęło się od tamtego głoszonego nam Słowa na Seminarium Odnowy w Duchu Świętym. Dzięki temu, że Słowo jest przekazywane, wiele osób w ciągu tych lat mogło poznać Jezusa, pójść za Nim i zmienić swoje życie. Gdy patrzę na dzieło wspólnoty Przyjaciele Oblubieńca, jest we mnie taka ogromna radość i wdzięczność Bogu za dar zrodzenia tej wspólnoty oraz jej rozwoju. To jest coś niesamowitego. I ta świadomość tej naszej kruchości – że my jako ludzie jesteśmy naprawdę słabi, ale to dzieło, do którego On nas wezwał, jest mocne, jest Jego – i Bóg za każdym razem podkreślał, że to dzieło jest pragnieniem Jego serca. Dziękuję Bogu za to miejsce, gdzie mogę razem z mężem być i poznawać Jezusa. Budować swoją wiarę poprzez świadectwo życia braci i sióstr – mówi Aneta.

Ja chcę – dodaje Paulina – podziękować Bogu za to, że nasza wspólnota jest tak mocno osadzona w Kościele. Dla mnie osobiście to jest ogromna wartość i daje poczucie bezpieczeństwa. My jesteśmy w tej naszej małej wspólnocie ożarowskiej już 17 lat i naprawdę widzę, że reforma Kościoła zaczyna się od reformy mnie samej. Tutaj wszystko się zaczyna – w moim życiu osobistym, ale też doświadczenie tego Kościoła we wspólnocie, braterstwa, słuchania Słowa, dzielenia się życiem, doświadczenia braci i sióstr – to wszystko jest dla mnie po to, abym ja doświadczyła, że Jezus żyje. Wspólnota jest dziś dla mnie łaską Bożą.

Znajomość naszej historii jest bardzo ważna, ponieważ poszerza perspektywę. Wspólnota nie powstaje w jednej chwili. Był ktoś, kto dał zaczyn, a przed Witkiem i Sylwią jeszcze ktoś inny położył fundament w ich sercach. A Źródłem wszystkiego jest Chrystus, początek i koniec, do którego zmierzamy. I trzeba nam mieć tę świadomość, że gdzieś są konkretni ludzie, którzy niosą to Słowo, którzy są w tym dziele, tworzą je. Jednak wspólnota nie jest budowana na konkretnych osobach, ale jej Fundamentem i Centrum jest Jezus. Ludzie odpowiedzialni i osoby we wspólnocie zmieniają się, ale póki gromadzimy się przy Jezusie – wspólnota będzie trwała, bo to On ją prowadzi.

Ciało założycielskie wspólnoty Przyjaciele Oblubieńca tworzą:

– 3 małżeństwa: Aneta i Grzegorz Gałkiewiczowie, Urszula i Jacek Cupriakowie i Paulina i Jacek Osińscy,

– ks. Krzysztof Kralka SAC

– ks. Łukasz Żaba SAC,

a u samego początku, u fundamentu stali Witek i Sylwia Wilk.

Ksiądz Krzysztof Kralka SAC był tym, który stanął na czele wspólnoty jako pierwszy moderator generalny. Dziś moderatorem jest ks. Łukasz Żaba SAC – i nie wiemy, kto będzie kolejnym moderatorem.

Tak historia się toczy. A wspólnotę i dalszą historię tworzymy dziś my wszyscy. Tworzysz ją Ty. Do nas należy przechowywanie tej historii w naszych sercach, aby ona trwała… Bo jest to historia wielkiego dzieła, w którym Bóg pozwolił nam uczestniczyć i zaprosił nas do jej współtworzenia.

Kiedy spisywaliśmy tę historię, Bóg dał konkretne Słowo:

„Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i mając trzos, wykradał to, co składano” J 12,6

To Słowo napomina, abyśmy nie pozwolili sobie ukraść tej historii. U początku powstawania wspólnoty Bóg przyszedł ze Słowem obietnicy mówiącym o tym, że chce dać nam imię, a więc tożsamość, co zostało odczytane przez nasłuchiwanie wielu osób. Bóg posłużył się głoszeniem ks. Krzysztofa, rozpalił nasze serca do tego, abyśmy przyjęli to Słowo, przyjęli to imię. Dziś przychodzi z wezwaniem, byśmy nie pozwolili sobie tego wykraść. Wierzymy, że naszej wspólnoty zapragnął Bóg. I ponieważ jej zapragnął, to ją zrodził, a teraz ją rozwija. Stawia kolejne osoby odpowiedzialne za tę wspólnotę i ona będzie trwać, jak długo będzie chciał tego Bóg.

I nie jest to dzieło dla dzieła, ale aby miłość Boża objawiała się w świecie, bo tylko miłość może zmienić świat. Bogu pierwszemu zależy na tej wspólnocie, aby Jego miłość i Jego Królestwo objawiało się w świecie – dodaje Paulina. – I wszystko, co jest w tej wspólnocie, powinno temu służyć, dlatego prośmy, aby Bóg nam w tym dopomagał w Duchu Świętym, abyśmy tak potrafili tę łaskę przyjmować, abyśmy wzrastali w Miłości i dzielili sią nią.

– I trzeba nam pamiętać, że tak jak w historii Kościoła, tak w naszej historii były trudne momenty. Należy mieć świadomość, że takie momenty były, są i będą. Tam, gdzie powstaje coś wielkiego, gdzie rodzi się coś nowego, temu zawsze towarzyszy ból rodzenia i tam zawsze jest pewna strata – po to, aby mogło przyjść coś nowego dodaje Ula.

– Dziś mamy już w pewien sposób przetarte szlaki we wspólnocie i z jednej strony jest trochę prościej, ale też – z drugiej strony – trochę trudniej, bo niektóre rzeczy przyjmujemy jako oczywiste i trochę zdejmujemy z siebie odpowiedzialność. A odpowiedzialność, aby nauczyć się kroczenia w Duchu Świętym i nauczyć się słuchania głosu Pana, spoczywa na każdym z nas. Nikt tego nie zrobi za Ciebie, jeśli nie zrobisz tego sam. A nauczysz się tego tylko na kolanach przed Jezusem – mówi Ula.

– Dziś po raz kolejny wracam do obrazu z nocy poprzedzającej nasze pierwsze rekolekcje – dzieli się Aneta – gdy Bóg przyszedł z obrazem wykopalisk, a w nich częściowo odkopanej chińskiej armii terakotowej, siedzących żołnierzy, częściowo przysypanych piaskiem, w pełnym uzbrojeniu, gotowej, mającej wszystko. Wtedy odczytałam, że jest to armia, która jest gotowa, by ruszyć do ewangelizacji. Przez te lata Bóg wzywał mnie, aby wracać do tego obrazu i podzielić się nim, gdy przyjdzie czas. I że jest to obraz naszej wspólnoty, która jest takim olbrzymem, przysypanym piachem i kurzem, który ma wielki potencjał, którego Bóg kocha i chce go wzbudzić z tych ruin i tego kurzu. Bo w nas jest wielki potencjał, wielka siła i Bóg zaprasza, aby odkurzyć ten potencjał, który w Tobie drzemie. To wojsko jest w pełni wyposażone, jest gotowe do wyjścia, mamy wszystko, czego nam potrzeba.

Spisano, aby oddać Bogu chwałę

Aneta i Grzegorz Gałkiewiczowie

Urszula i Jacek Cupriakowie

Paulina i Jacek Osińscy

ks. Łukasz Żaba SAC

ks. Krzysztof Kralka SAC

Najważniejsze daty w historii naszej wspólnoty:

24-26 lutego 2010r. – rekolekcje dla wspólnoty charyzmatycznej z Ożarowa Mazowieckiego w Nałęczowie, prowadzone przez ks. Krzysztofa Kralkę SAC. W ich trakcie, w wyniku modlitewnego rozeznania, podjęto decyzję o przekształceniu ożarowskiej wspólnoty w pierwszą wspólnotę Przyjaciół Oblubieńca.

13 kwietnia 2010r. – uroczyste nadanie Imienia wspólnocie charyzmatycznej z Ożarowa Mazowieckiego.

Czerwiec 2010r. – założenie wspólnoty w Kutnie w diecezji łowickiej.

02 lipca 2010r. – spotkanie założycielskie Wspólnoty, w czasie którego ustalono jej podstawowe założenia, a ks. Krzysztofa Kralkę SAC ustanowiono moderatorem generalnym oraz odpowiedzialnym za utworzenie programu formacji i struktur organizacyjnych Wspólnoty.

Grudzień 2011r. – założenie wspólnot przy parafii pw. św. Józefa Robotnika w Kraśniku i w Wilczopolu w archidiecezji lubelskiej.

Czerwiec 2012r. – powstanie wspólnot przy parafii pw. św. Maksymiliana w Lublinie, przy kościele rektoralnym pw. Świętego Ducha w Lublinie oraz w Rogóźnie w archidiecezji lubelskiej, a także w Kłodzku w diecezji świdnickiej.

23 czerwca 2012r. – I Święto Wspólnoty w Ożarowie Mazowieckim, na które przyjechały wszystkie istniejące wspólnoty Przyjaciół Oblubieńca. Pierwszy podział administracyjny Wspólnoty na regiony lubelski i ożarowski. Moderatorem regionu lubelskiego została Ewa Adamowicz, a regionu ożarowskiego Urszula Cupriak.

Wrzesień 2012r. – powstanie wspólnoty przy parafii pw. Wieczerzy Pańskiej w Lublinie.

Grudzień 2012r. – założenie wspólnoty przy kościele rektoralnym pw. Świętego Ducha w Kraśniku w archidiecezji lubelskiej oraz w Brwinowie w archidiecezji warszawskiej.

17 maja 2013r. – uroczysta Eucharystia pod przewodnictwem Ks. Abp. Edwarda Ozorowskiego, Metropolity Białostockiego, inaugurująca wspólnotę przy parafii pw. Matki Bożej Fatimskiej w Białymstoku. Początek obecności Wspólnoty w archidiecezji białostockiej.

Czerwiec 2013r. – założenie wspólnot przy parafiach pw. MB Fatimskiej w Lublinie i w Końskowoli w archidiecezji lubelskiej.

22 czerwca 2013. – II Święto Wspólnoty w Lublinie. Powstanie nowego regionu – białostockiego. Jego moderatorem została Marta Mendrek.

Grudzień 2013r. – założenie wspólnot przy parafiach pw. św. Stanisława i Chrystusa Króla w Białymstoku oraz w Dysie i Krasnymstawie w archidiecezji lubelskiej.

14-16 lutego 2014r. – I Kapituła Generalna w Konstancinie-Jeziornej

Czerwiec 2014r. – powstanie wspólnot w archidiecezji białostockiej przy parafiach pw. bł. Bolesławy Lament i św. Maksymiliana w Białymstoku, oraz pw. Świętej Rodziny w Czarnej Białostockiej.

28 czerwca 2014r. – III Święto Wspólnoty w Ożarowie Mazowieckim, które zgromadziło 1500 osób. Powstanie regionu drohiczyńskiego z moderatorem Martą Mendrek i kraśnickiego z moderatorem Ewą Adamowicz.

24-26 października 2014r. – I rekolekcje dla administratorów i pasterzy wspólnot w Skorzeszycach k. Kielc.

Grudzień 2014r. – powstanie wspólnot: w archidiecezji białostockiej przy parafii św. Kazimierza Królewicza w Białymstoku i w Zabłudowie, w diecezji drohiczyńskiej w Sarnakach, w diecezji pelplińskiej w Kiełpinie.

2 grudnia 2014r. – uroczysta Msza święta z okazji X-lecia powstania Wspólnoty w Ożarowie Mazowieckim.

31 stycznia – 7 lutego 2015r. – pielgrzymka Wspólnoty do Ziemi Świętej z okazji V-lecia powstania.

12-15 lutego 2015r. – II Kapituła Generalna Wspólnoty w Warszawie

27 maja 2015r. – Msza święta w Biłgoraju pod przewodnictwem bp. Mariana Rojka, ordynariusza diecezji zamojsko-lubaczowskiej, inaugurująca działalność Przyjaciół Oblubieńca w tej diecezji. Powstanie wspólnot przy parafiach pw. Chrystusa Króla, św. Jerzego i św. Marii Magdaleny w Biłgoraju. Ks. Piotr Spyra został mianowany moderatorem nowo powstałego regionu biłgorajskiego.

Czerwiec 2015r. – powstanie wspólnot: w archidiecezji białostockiej przy parafiach pw. św. Andrzeja Boboli, Miłosierdzia Bożego i św. Rocha w Białymstoku, św. Antoniego Padewskiego w Sokółce i w Rozedrance Starej, w diecezji siedleckiej w Borowiu i Skórcu, w diecezji rzeszowskiej w parafii pw. św. Józefa Kalasancjusza w Rzeszowie, w Anglii w Redditch.

20 czerwca 2015r. – IV Święto Wspólnoty w Białymstoku, w którym uczestniczyło 2500 członków Wspólnoty. Uroczysta Eucharystia pod przewodnictwem Ks. Abp. Edwarda Ozorowskiego, Metropolity Białostockiego, była transmitowana na żywo w Telewizji Trwam. Nastąpił nowy podział administracyjny Wspólnoty, w wyniku którego powstały dwie prowincje – białostocka z moderatorem prowincjalnym Martą Mendrek oraz lubelska z moderatorem prowincjalnym ks. Krzysztofem Morawikiem SAC. Utworzonych zostało 5 nowych regionów oraz powołano nową radę generalną Wspólnoty.

1-3 kwietnia 2016 r. - III Kapituła Generalna w Konstancinie-Jeziornej

11 czerwca 2016 r. - hala Globus w Lublinie, V Święto Patronalne Wspólnoty (hasło roku formacyjnego: „Miłosierdzie to imię Boga”)

3-5 lutego 2017 r. - IV Kapituła Generalna w Warszawie

czerwiec 2017 r. - VI Patronalne Święto Wspólnoty (hasło roku formacyjnego "W pokornej służbie") odbyło się lokalnie w prowincjach

15-17 lutego 2018 r. - V Kapituła Generalna w Warszawie

23 czerwca 2018 r. - VII Patronalne Święto Wspólnoty odbyło się w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie (hasło roku formacyjnego "Zawierzyć Opatrzności")

czerwiec 2019 r. - VIII Patronalne Święto Wspólnoty odbyło się lokalnie w regionach

21-22 lutego 2020 r. - VI Kapituła Generalna w Warszawie

22 lutego 2020 r. - oficjalne powołanie nowego Moderatora Generalnego Wspólnoty Przyjaciele Oblubieńca - ks. Łukasza Żaby SAC

22 lutego 2020 r. - podpisanie dekretu przez ks. dra Zenona Hanasa SAC (pierwsza wspólnota Przyjaciół Oblubieńca powstała w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Ożarowie Mazowieckim prowadzonym przez księży Pallotynów), potwierdzającego, że cele Wspólnoty są zgodne z celami Kościoła oraz że Statut wspólnoty jest zgodny z przepisami Prawa Kanonicznego powszechnego oraz dyscypliną kościelną, a także doktryną Kościoła. Tym samym rozpoczął się okres recognitio, zatwierdzania w poszczególnych diecezjach, który ostatecznie ma na doprowadzić do zatwierdzenia kościelnego wspólnoty "Przyjaciele Oblubieńca".

25 marca 2020 r. - wydanie najnowszej wersji Statutu Wspólnoty Przyjaciele Oblubieńca (AD EXPERIMENTUM 2020-2025). Statut jest dostępny na stronie.

21 kwietnia 2020 r. - ks. Grzegorz Kurp SAC mianowany Asystentem Kościelnym naszej Wspólnoty

31 sierpnia 2020 r. - aktem notarialnym Fundacja Wspólnota Przyjaciele Oblubieńca, stała się właścicielem domów w Lisznej, a od 1 września Dorota i Artur Lewtakowie (członkowie wspólnoty) wraz z dziećmi zamieszkali w jednym z domów, wchodzących w skład ośrodka. Rada Generalna podjęła decyzję o przeznaczeniu domów na formację dla małżeństw nazywając to miejsce - Dom Formacji Małżeństw Wspólnoty Przyjaciele Oblubieńca. Więcej informacji nt. darowizny.